
Śmigus-dyngus jest jednym z najbardziej charakterystycznych wielkanocnych zwyczajów kaszubskich. Dziś w Wielkanocny Poniedziałek głównie oblewamy się wodą, ale nadal na Kaszubach można spotkać się ze smaganiem po nogach jałowcem. I żadna ustawa tego nie zakaże. Ustawa zakazująca ścinanie jałowca była oczywiście naszym żartem z okazji 1 kwietnia. Życzymy więc udanego "degowania"!
1 kwietnia, a więc Prima Aprillis to dzień kiedy niemal każdy z nas próbuje wkręcić kogoś w jakąś niecodzienną sytuację. Tradycyjnie, ten dzień nie pozostaje bez uwagi także i w naszej redakcji. W tym roku z uwagi na to, że dzień ten przypadł w Wielkanoc, chcieliśmy, aby był on związany właśnie ze świętami.
Większość z Was najpewniej szybko zorientowała się, że ustawa zakazująca ścinania jałowca, to żart. Mamy nadzieję, że mimo wszystko na Waszych twarzach pojawił się uśmiech, bo to przecież w Prima Aprillis liczy się najbardziej.
Dyngowanie nie tylko nie jest zakazane, ale i wskazane. Zwyczaj ten przetrwał setki lat i mamy nadzieję, że nadal będzie przekazywany z pokolenia na pokolenie i kultywowany. Lany Poniedziałek, a więc oblewanie się wodą to bowiem stosunkowo nowy na Pomorzu zwyczaj. Na Kaszubach nie używano wody.
Poniedziałek Wielkanocny zaczynał się od "degowania", czyli chłostania jałowcem lub zieloną brzeziną dziewcząt i kobiet, które mogły się od tego wykupić kraszonymi jajami, ciastem, czasami jakimś grosikiem.
Mniej urodziwych dziewcząt nie odwiedzano. Te, które odwiedziło wielu chłopców, miały poczucie akceptacji i swojej atrakcyjności. Im bardziej dziewczyna miała czerwone nogi, tym większe miała powodzenie u kawalerów.
Ukrytym sensem tych zabaw, dawno zapomnianym, było pozyskanie sił witalnych z zielonych części roślin. We Wdzydzach do dzisiaj znany jest stosowny wierszyk "Dyngus, dyngus- po dwa jaja, nie chcę chleba, leno jaja", który towarzyszył temu zwyczajowi.
W pamięci zachował się także przekaz o obchodach parobków przebierających się za cyganów z niedźwiedziem. Słomiane okrycie niedźwiedzia po obejściu wsi, topiono w rzece lub jeziorze na znak pożegnania zimy.
Życzymy więc udanego i owocnego "degowania" i niech zwyczaj ten na Kaszubach trwa nadal.
Za pomoc, a przede wszystkim poczucie humoru dziękujemy oficerowi prasowemu kościerskiej policji asp. Piotrowi Kwidzińskiemu oraz dyrektor Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach Barbarze Kąkol.
Redakcja